AMAROK LYRICS
album: "Blasphemous Edictum" (2008)
1. Bluźnierczy Manifest2. Twierdza Wyzwolonych Myśli
3. Wieczne Bluźnierstwo
4. Duch Wilka
5. Otchłań Nieskończonej Nienawiści
6. Kłącza Zarazy
7. Nazarenskie Recesje
8. Królestwo Patologii
9. Lubiez
1. Bluźnierczy Manifest
2. Twierdza Wyzwolonych Myśli
3. Wieczne Bluźnierstwo
Ci ktorych oczy zwierciadlem ducha
Ktorymi w siebie spogladac potrafia,
Odnajda zaprawde siebie w mrokach
Czerni z pochodnia kroczac.
Z mroku powstale wieczne bluznierstwo
Z glebi naszego serca czarnego.
Ci ktorzy szukaja siebie w
Odmetach mroku swiata tego
Wybrancy tylko odnajda sens
Wlasnego bytu naprzeciw zniewoleniu.
Ci ktorych krzyki donosnie gardza
Prawda, bowiem dla nich samych
Niezrozumiale znaczy strach
Ci zatem szczezna od jadu swego.
W czelusciach mroku zaprawde
Przepadna kreatury marne
Albowiem sadza odmiennych a
Samych siebie ujrzec nie potrafia.
4. Duch Wilka
Wsrod wymarlych lasow
Mgla spowitych gesta
Nasza krwia zroszonych
Wsrod rownin nieznanych.
Kroczy duch wladny
Glos mrokow nocy
Kroczy istota potezna
W swej krucjacie ciemnosci.
Jam duchem wilka!
Tchnieniem lasow polnocy!
Bezksztaltny ksiezyc spowity
Smiercia echa pradawnych.
Duchem wilka jestem zaprawde
Tchnieniem lasow polnocy
Jam oddechem czerni
Zlowieszczych lasow cieni
Niezarownana sila duch
Mistycznym skowytem nocy.
Kroczy od tysiecy lat
Sciezka swych praojcow
Wsrod sedziwych drzew
Wsrod wiatrakow zakletych.
Jam duchem wilka!
Tchnieniem lasow polnocy!
Jam armia pradawnych
Legionem istot piekielnych
Szponami mrokow przeszlosci
Madroscia wichrow polnocy
5. Otchłań Nieskończonej Nienawiści
Bluznierczy krzyk ku wolnosci
Z posrod otchlani bezkresnej nienawisci
Zatraceni w mroku przed swiatlem
Sztucznosci jadowitych istnien
Bezmiar naiwnosci szarej masy
Dysharmonia nie myslacej populacji
Gnijacego w glebi tresci swiata
Znieksztalconych jednostek
Z glebi nas dla was furia
Antyreligia, droga ku wolnosci
Wewnetrzny manifest nie uleglych
Nie spetanych moca religijnego bagna
A wokol tysiac nienawistnych oczu
Parada karlowatych fanatykow
Ogien nienawisci dla streczycieli
Seryjnych zlowieszczych szyderstw
Przesyceni nienawistnym szalem
Opetani mrocznymi ideami
Razem u swego boku przeciw
Zarazie powszedniego Swiata
6. Kłącza Zarazy
7. Nazarenskie Recesje
Jadowity symbol cnot.
Niewidzialnej recesji.
Wbijajacej swe szpony
W kwiat madrosci swiata.
Wymuszonej subwencji dla kosciola
Zaslepionych owieczek pana
Przez tych ktorych wszyscy wielbia
Za wyimaginowane zbawienie
Bastion ociemnialego motlochu
Niszczacy od niezliczonych eonow
Dorobek cywilizacyjny ludzkosci
Racjonalne zagrozenie abstrakcji.
Zabrudzony sens kulturowy
Obdarte z tozsamosci kukielki
Zbroczone krwia niewinnych
Nieposlusznych wolnych ludzi
Od wiekow degeneracji symbol
Chrystusowe spedowisko szmat
Zacofania i slepoty ludzkich
Pokolen winne pietno krzyza
Przyszlosc ludow lezy w nas,
My wstrzymamy recesji swietlisty
Blask, przepedzajac krzyza cien.
W pedzie po wolnosc przez ciern.
8. Królestwo Patologii
Wzniosla potega ponad prawde ludzkosci
Wzrosla na ogorzalej ziemi zbroczonej krwia
Swym ostrzem zajadlym przelana bezkarnie
Ku chwale wyuzdanym dogmatom...
Potega twa! W gruzach legnie!
Niczym zatruta egoistyczna egzystencja
Kiedy Klamstw! Brudna won!
Powroci z impetem aby obalic cie...
Krolestwo slug! Metnej rzeszy!
Ludow zdegenerowanych istnien.
Krolestwo patologii! Zatroskanej
W swej regule ponad prawde bytu.
Potega twa! W gruzach legnie!
Niczym zatruta egoistyczna egzystencja
Kiedy Klamast! Brudna won!
Powroci z impetem aby zadac klam...
Znieksztalcona egzystencja bez wyrazu
Martwa refleksja jest gdy...
Spogladasz w zwierciadlo swe...
Ujrzysz tylko metny obraz bez twarzy.
9. Lubiez
Od dawien dawna, wiek po wieku
Po dzis dzien katolickie swiatynie
Przybytki sodomy, lubiezy siedziba
Rozpusty domu, burdele wszechczasow.
I gdzie twa cnota, powsciagliwosc twa
Kaplanie cielesnych rozkoszy glodny.
I gdzie swietosci twe, moralnosc szerzona
W aktach i podaniach rodzimowiercow twych.
Kwintesencja obludy dwulicowych zmij
Co w lico cie zwodza za dnia
A w nocy zanurzaja sie w szalenstwo
Patologicznej uciechy dla ciala.
Dobrem ty nie jestes i cnota zaprawde,
Gdy zanurzasz czlona swego w pochwie
Naloznic swych.
I nogi swe rozwieraja gdy tego pragniesz
Gnijacy kaplanie zabobonnego ludu.
Niegdys siostry twe, poslanki twe krzyzem
Masturbuja sie i za dobra naturalne oddawaly
Ciala swe w domach lubiezy.
I gdzie te powolanie wasze i wartosci
Tak misternie szerzone od lat.
Wy niczym innym jak istota plagi
Ludzkosci tego swiata jestescie.
Mortifer ‒ Bass
Salpsan ‒ Drum programming, Guitars
Amon ‒ Vocals
Salpsan ‒ Drum programming, Guitars
Amon ‒ Vocals
Submits, comments, corrections are welcomed at webmaster@darklyrics.com
AMAROK LYRICS
Copyright © 2001-2019 - DarkLyrics.com --- All lyrics are the property and copyright of their respective owners.
All lyrics provided for educational purposes and personal use only. Please read the disclaimer.
All lyrics provided for educational purposes and personal use only. Please read the disclaimer.