KAT LYRICS
album: "Ballady" (1994)
1. Legenda Wyśniona2. Delirium Tremens
3. Robak
4. Bez Pamięci
5. Niewinność
1. Legenda Wyśniona
Ogień wolno gasł, wiatr w kominie mielił dym.
Czarodziejski dom mówi do mnie...
- Za oknami chłód
- Zimny oddech duchów nocy.
- Nie otwieraj drzwi.
Nie otwieraj bramy mroku.
Lodowaty cień mojej dłoni zmieniał kształt.
Czasem owcą był, czasem wilkiem.
Odwróciłem twarz na srebrzysto biały księżyc.
Ogień wolno gasł.
... Już życie śpi.
Czekam aż jęknie Wielki Dzwon...
Cienie skrzydlatych węży...
- Przyszli.
W czerni zagrobnej.
Kreślę za pentagramem krąg.
IA KAMPA!
W srebrnej poświacie szła...
Dziewczęcy duch Bogini Ziemi.
Choć raz twego światła.
Choć raz twego ciała.
Głęboko pragnę dotknąć
2. Delirium Tremens
Mamo, tyle lat nie ma cię.
Mamo ciepła brak, a ty gdzie?
Uciekasz za dom.
Uciekasz jak pies.
Mamo, ogarnia mnie koszmarny sen, boje się.
Mamo ramie daj, błagam Cię.
Mamo, trzech lat kocham Cię
Chociaż mnie nie chciałaś mieć.
- Hej tam piwo lej do rąk
Dlaczego, dlaczego drżą?
Mam dwadzieścia pięć lat,
i życie połamane jak patyk.
Co spojrzę wstecz, ogromna czarna plama.
Co spojrzę przed się, twardy, zimny głaz.
Czułem powołanie w życiu swym
na księdza albo na żołnierza
i poznałem, że ni ten ani tamten
nie mają już, czego bronić.
Byłem Faustem i byłem Prometeuszem,
porównywałem pyłek wiedzy,
z wszechświatowym pyłem tajemnicy.
I wydzierałem ogień niebu,
aby go nieść swoim braciom.
Kto mały okazał się robaczkiem świętojańskim,
który świeci nie oświecając i pali się nie rozpalając.
A serce moje,
które opukiwało całą ziemię
szukając nieznajomej i nie znalazło jej.
Porwawszy gołębice wylało świętą
niewinną krew - narzędzie ułomnienia,
które nawet o pomstę wołać nie może.
A kiedym przyzywał do boju
wszystkie legiony żywych
pod hasłem, "kto w Boga wieży",
poznałem wówczas
przy oślepiającym świetle prawdy,
że w głębi ochnistrantku wszechżycia
leży zbrodnia
i ostatni sztandar swój spalić muszę.
Tak więc jestem teraz żywy bez życia,
tęskny bez tęsknoty i błądzący bez błędu.
Okręt mój nie mając kompasu ani steru,
płynie w nieznaną dal.
Więc niech się wypełni miara mojej pustyni.
Porzucę ten świat,
którego intrygi nie są dość zabawne,
ani cierpienia dość małe, aby utrzymać swe łzy.
Zamknę się w pięknym
książęcym grobie moich przodków.
A może, może odkryje nowy świat swojej duszy,
którego przeczucie zjawia mi się
z nieodpartą siłą,
ową metafizyczną stroną duszy,
którą widzę we snach swoich
a zapominam na jawie.
I tak może mi się uda zwiedzić
drugą połowę księżyca,
wiecznie zakrytą dla ziemskiej świadomości.
Oto jest dzień jasny, słoneczny,
ale cóż to znaczy,
moja dusza ma swoje własne światło,
i swoje własne od słońca niezależne
ciemności.
Pójdźmy stąd, bo dla tego,
który mierzył kulą we własne serce,
nie ma ani dziś, ani jutro, ani tu, ani tam.
Tylko niezmierzone królestwa myśli
zamknięte w łupinie orzecha.
Mamo, tak bym chciał chwalić Cię
Ale jak... skoro wiem?
Mamo, trzech lat kocham Cię.
Chociaż mnie nie chciałaś mieć.
- Hej tam piwo lej do rąk
Dlaczego, dlaczego drżą?
Mamo, pije sam, nie wiem gdzie?
O wszystkie dzieci modle się.
Za twój grzech.
Uciekłaś za dom.
Uciekłaś jak pies.
3. Robak
Sługami Boże jesteśmy twymi w grobach
Bo praw za życia równych nie ma.
Kamienny dom w sądny dzien.
Zwolni stary szkielet z robaka szczęk
Czy płaczesz tam?
Nikt się nie dowie
Człowieku!
Czy płaczesz tam?
A może drwisz?
Z tego co wiem to robaków mrowie.
Tańczy, klaszcząc w dłonie, powoli zjada cię.
Dusze mą wypijam z kielicha.
Z kielicha mych rąk.
W morzu świec płynie łódź.
Stoję w niej.
Z grzechów mych napinam łuk.
Strzelam w obłok.
Czy płaczesz tam?
Nikt się nie dowie
Człowieku!
Czy płaczesz tam?
A może drwisz?
Z tego co wiem to robaków mrowie.
Tańczy, klaszcząc w dłonie, powoli zjada cię.
4. Bez Pamięci
Czasem chodzi mą ulicą...
Dziwne to, że sam.
Bez powodu, jak ty.
Jego twarz uniesiona po nimb.
Do mych okien krzyczy
- Chleba!
Czasem chodzi ma ulicą...
W swoich dłoniach ma
Dwoje małych jak pył.
Czy szesnaście lat, matko, da sił.
gdy przy tobie ojca nie ma?
Starta na proch.
Przez ludzi.
Czczą kierat... by prędzej to szło.
Toczą się kamienie bez imienia.
Czasem chodzi mą ulicą...
W długi habit wlazł
Bez powodu, jak ty.
Jego dłoń uniesiona po nimb.
Zmienia pieniądz na marzenia.
Wierzyli, że on użyje magicznych zabawek.
Lecz ksiądz bawił się zwyczajnie w doktora.
Wierzyli, że on użyje magicznych zabawek.
Lecz on bawił się zwyczajnie w doktora.
Czasem chowasz w swoje dłonie oczy pełne krwi
Krwi sczerniałej od łez.
Który świat, wznoszony po nimb.
Czekającym dał na próbę
Stary szklany dom.
5. Niewinność
Do dzikich borów idę, dzikich gór.
Miedzy psy.
Szukam żył źródlanej wody.
Czystej krwi.
W zarannej topieli
Drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko [x3]
Stubarwne kwiaty liżą rosę - leśne łzy.
Pajączek wił swą sieć
...Maleńki robaczek w nią wpadł.
W zarannej topieli
Drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko [x3]
Mieszkańcy gniazd
Wpatrzeni w lot
Matek swych już
Rwą się do chmur
Trzepocząc mchem
Puchowych ciał
I wiatr...
Tajemny życia krąg.
I wiatr rzucił młode pisklę
W ostrza skał.
Instynkt matki (w tle)
Wściekły głód (w tle)
Zew krwi (w tle)
Kończy się coś [x3]
Kończy się dzień [x3]
Do dzikich borów idę, dzikich gór.
Miedzy psy.
Szukam żył źródlanej wody.
Czystej krwi.
W zarannej topieli
Drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko [x3]
Mieszkańcy gniazd
Wpatrzeni w lot
Matek swych już
Rwą się do chmur
Trzepocząc mchem
Puchowych ciał
I wiatr...
Tajemny życia krąg.
I wiatr rzucił młode pisklę
W ostrza skał.
Instynkt matki (w tle)
Wściekły głód (w tle)
Zew krwi (w tle)
Kończy się coś [x3]
Kończy się dzień [x18]
Thanks to karawan, savagepumpkin for sending these lyrics.
Thanks to wojtek.987 for correcting track #5 lyrics.
Thanks to wojtek.987 for correcting track #5 lyrics.
Submits, comments, corrections are welcomed at webmaster@darklyrics.com
KAT LYRICS
Copyright © 2001-2019 - DarkLyrics.com --- All lyrics are the property and copyright of their respective owners.
All lyrics provided for educational purposes and personal use only. Please read the disclaimer.
All lyrics provided for educational purposes and personal use only. Please read the disclaimer.